Rozważamy kwestię osób, które korzystają z olsztyńskiej komunikacji miejskiej bez opłacania biletów – tzw. „gapowiczów”. Znajdują się oni w długu na łączną kwotę przekraczającą 600 tys. zł, jednak to jedynie mała część problemu. Istnieje bowiem wielu innych pasażerów, którzy również podróżują na gapę, ale nie zostali jeszcze przyłapani na gorącym uczynku. Jaka jest więc rzeczywista skala darmowych podróży?
Małgorzata Babilec, pracująca w Zespole ds. Mediów i Promocji ZDZit w Olsztynie, podaje, że w 2022 roku komunikacja miejska przewiozła ogółem 38 832 277 pasażerów. W tym samym okresie wydano blisko 9 tys. wezwań do zapłaty kar za jazdę bez biletu. Dochód z uregulowanych wezwań to około 600 tys. zł. Tymczasem dochód ze sprzedaży biletów wyniósł 32 548 971 zł.
BIG InfoMonitor przeprowadził analizę zaległości wynikających z nieopłaconych mandatów za brak biletu na terenie Warmii i Mazur – suma ta wynosi blisko 3,38 mln zł. Z tej kwoty, na Olsztyn przypada 640 417 zł, które jest podzielone między 903 dłużników. Średni dług jednej osoby, która podróżowała bez biletu i nie uregulowała jeszcze mandatu, wynosi 709 zł – to znacznie mniej niż średnia krajowa, która wynosi około 1,2 tys. zł. Obecnie karę za brak biletu w olsztyńskiej komunikacji miejskiej ustalono na 100 zł, pod warunkiem, że jest ona opłacona w ciągu 7 dni od wystąpienia wykroczenia. Wartość ta odpowiada cenie miesięcznego biletu normalnego.
Pytanie jednak, czy kontrole są w stanie dokładnie ustalić liczbę osób jeżdżących bez biletu? Badanie Krajowego Rejestru Długów pt. „Gapowicze w komunikacji miejskiej 2023” wykazało, że co druga osoba przyznaje się do jazdy na gapę, a aż 73% z nich nigdy nie zostało przyłapanych. Pokazuje to skalę problemu. Co więcej, badania pokazały, że najczęściej bez biletu podróżują mężczyźni, a wśród nieletnich przeważają dziewczęta.