Przełom środy i czwartku (10/11 kwietnia) przyniósł niepokojące wydarzenie w Olsztynie. Doszło do pożaru w miejscowym sklepie Społem „Miłek”, zlokalizowanym na ulicy Jagiellońskiej, gdzie niesamowitej sile żywiołu stawiło czoło blisko 40 strażaków.
Odebranie alarmującego zgłoszenia o wybuchu pożaru nastąpiło o godzinie 3:45. Zainicjowało to natychmiastowe działania straży pożarnej – sklep znajdował się przy skrzyżowaniu ulic Jagiellońskiej i Abramowskiego.
Sytuacja, z jaką strażacy musieli się zmierzyć po przybyciu na miejsce, była poważna – płonęło poddasze sklepu oraz elewacja od strony zaplecza. Jak informował st. kpt. Kamil Kulas z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie, strażacy podali trzy prądy gaśnicze w celu walki z żywiołem, a jeden prąd miał za zadanie chronić sąsiadujący obiekt. Ogółem w akcji gaszenia pożaru uczestniczyło 36 strażaków z różnych jednostek.
Mimo zakończenia akcji gaśniczej, prace na miejscu zdarzenia jeszcze trwają. Strażacy prowadzą rozbiórkę konstrukcji poddasza, a także oddymiają i sprawdzają obiekt przy użyciu kamery termowizyjnej.
Na fali dramatycznych wydarzeń zgłosił się świadek, który mieszka naprzeciwko sklepu. W rozmowie z Radiem Olsztyn opisał, jak straż pożarna obudziła go w nocy. Z okna swojego mieszkania mógł obserwować ogromniaste płomienie i gęsty dym, które przekształciły sklep w prawdziwą pożogę. Potężne ognie pod dachem przenosiły się na prawą stronę budynku aż do szczytu.
Pożar nie spowodował żadnych ofiar w ludziach. Teraz to eksperci będą musieli ustalić przyczyny i okoliczności tego nieszczęśliwego zdarzenia. Całkowite straty są wciąż szacowane, ale już teraz wiadomo, że mogą być one kolosalne.