Szczury, choć z powodzeniem mogą stać się pełnymi radości i przywiązania do właściciela zwierzątkami domowymi, tak nie ma co ukrywać, że wśród większości społeczeństwa nie cieszą się nazbyt pozytywną opinią. Zła sława ciągnie się za nimi już niemal od wieków, gdzie, między innymi, gryzoniom tym zarzucane było rozsiewanie zarazy, jaką była dżuma. Choć choroba ta niemal całkowicie zniknęła ze świata – przynajmniej w krajach bardziej rozwiniętych – tak widząc szczura, niemal momentalnie przychodzą nam na myśl takie przymiotniki, jak bród i choroby. O poważnym problemie zaszczurzenia donosi jedna z mieszkanek Olsztyna.
Szczury w kuchni, toalecie i na klatce.
Jedna z mieszkanek bloku na ulicy Grunwaldzkiej alarmuje o rosnącej ilości szczurów, jakie wałęsają się po budynku. Zwraca również uwagę na niedbalstwo Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i znikome wręcz zainteresowanie tematem. Sama spółdzielnia przyznaje, że zgłoszenia związane ze szczurami osiągnęły w tym roku istny rekord. Mieszkańcy na te gryzonie natknęli się nawet we własnych kuchniach.
Odpowiedź spółdzielni i ekspertów.
Spółdzielnia zdaje sobie sprawę z istniejącego problemu zaszczurzenia, jednak zwraca uwagę na fakt, że to miasto powinno dołożyć wszelkich starań i bardziej zaangażowań się w rozwiązanie problemu. Firmy deratyzacyjne, które działają na terenie Olsztyna twierdzą z kolei, że choć problem istnieje, to nie wykracza on poza granicę normy. Zwiększona aktywność szczurów o tej porze roku jest całkowicie normalnym zjawiskiem. W głównej mierze – to również my sami, jak i nasze działania sprawiają, że szczurów pojawia się coraz więcej. Nagminne jest wręcz zjawisko wyrzucania śmieci i ich niesegregowania, co dla gryzoni stanowi istne zaproszenie do szwedzkiego stołu.