Polowania na psa samochodem w Miłomłynie: Zdarzenie, które wywołało kontrowersje, a także interwencję policji

W jednym z małych miasteczek, Miłomłynie, nieopodal Ostródy doszło do zaskakującej sytuacji. W opisanej scenie psa prowadzono na smyczy z samochodu. Ten niecodzienny widok zaniepokoił przechodniów, których oburzeniem zajęła się policja. Mężczyzna prowadzący psa w ten sposób musi teraz liczyć się z możliwością oskarżenia go o znęcanie się nad zwierzęciem.

Niezwykłe zdarzenie miało miejsce w poniedziałkowe przedpołudnie, 7 kwietnia, na jednej z ulic Miłomłyna. Inni kierowcy na drodze zauważyli psa idącego obok samochodu, prowadzonego przez mężczyznę na smyczy. Ta niebezpieczna sytuacja spowodowała głośne reakcje świadków – ludzie zaczęli trąbić i jeden z nich powiadomił o sytuacji służby policyjne.

Zachowanie kierującego zostało nagrane i opublikowane na lokalnym portalu Ostróda Flesz. Wiadomość o nietypowym sposobie prowadzenia psa wywołała burzę, a reakcje internautów były jednoznaczne – mężczyzna został potępiony za swoje działanie. Zaskakujące wyjaśnienie sytuacji pojawiło się w komentarzu pod artykułem. Mieszkaniec Miłomłyna i sąsiad owego kierowcy wyjaśnił, że pies uciekł rano z domu z powodu cieczki, a kierowca samochodu próbował go odnaleźć. Pies był zdrowy i bezpieczny na terenie posesji, ale wciąż uciekał, mimo zabezpieczeń płotu, które po nocy zniszczył wiatr.

Opis sytuacji potwierdziła policja. Jak powiedziała podkom. Anna Karczewska, Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Ostródzie, pies uciekł rano z gospodarstwa swojego właściciela, który ruszył na jego poszukiwania samochodem. Kiedy mężczyzna odnalazł zwierzę, chciał przewieźć go do domu samochodem, ale pies bał się wejść do auta. Właściciel zdecydował więc przetransportować go na smyczy, jadąc bardzo powoli i dostosowując prędkość jazdy do tempa psa.

Wyjaśnienie sytuacji nieco uspokoiło nastroje społeczne, choć właściciel psa nadal był poddawany krytyce. Internauci twierdzili, że mężczyzna albo nieprawidłowo ocenił sytuację, albo posunął się za daleko w swoich działaniach. Zwrócono również uwagę na konieczność kastracji psa.

Społeczność zgadza się co do tego, że decyzja o zgłoszeniu sprawy policji była słuszna. Wielu jednak wyraziło krytykę wobec natychmiastowego potępienia osób w internecie. Policja bada teraz, czy doszło do naruszenia art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt, który przewiduje odpowiedzialność karną za znęcanie się nad zwierzęciem, z możliwością kary do 3 lat więzienia, a w przypadku szczególnego okrucieństwa – do 5 lat.