Pułkownik Zbigniew Klimczyk, zastępca Komendanta ds. granicznych w Warmińsko-Mazurskim Oddziale Straży Granicznej, podkreśla w rozmowie z PAP fakt, że na granicy Polski z Rosją nie ma obecnie presji migracyjnej, tak jak ma to miejsce na granicy z Białorusią. Sytuacja na granicy z obwodem królewieckim wydaje się być stała. Niemniej jednak, Klimczyk zwraca uwagę na konieczność ciągłego monitorowania sytuacji i przygotowywania się do różnych scenariuszy.
Podkreśla także, że nie ma w tej chwili potrzeby angażowania dodatkowych służb, takich jak policja czy straż pożarna, do wsparcia straży granicznej na granicy z Rosją. Mimo iż Straż Graniczna posiada opracowane plany działania na wypadek różnych incydentów, aktualnie nie widzi potrzeby ich implementacji.
Ciekawym jest fakt, że granica polsko-rosyjska praktycznie w całości przebiega przez tereny Warmii i Mazur, Zalewu Wiślanego oraz część Mierzei Wiślanej. Lądowy odcinek tej granicy wynosi około 200 km i przeważnie przebiega przez obszary leśne, zabagnione czy też jeziora. Trzeba wspomnieć o zaporze z drutu ostrzowego (concertiny), która została zbudowana w ciągu ostatniego roku na tej granicy, a także o planach ukończenia bariery elektronicznej do końca września.
Warmińsko-Mazurski Oddział Straży Granicznej zatrudnia obecnie blisko 1300 funkcjonariuszy. Równocześnie prowadzi ciągłe naboru do służby. Mirosława Aleksandrowicz, rzeczniczka prasowa oddziału, informuje PAP, że w tym roku planują zatrudnić jeszcze 43 osoby. Osoby pełnoletnie ze średnim wykształceniem, które nie mają na swoim koncie przestępstw są mile widziane do zgłoszeń. Aleksandrowicz podkreśla, że popełnienie drobnego wykroczenia typu mandat za prędkość nie wyklucza kandydata ze służby – problem stanowi jedynie wyrok skazujący za przestępstwo.